czwartek, 24 lipca 2014

Rozdział 19 - Nie ważne to co na zewnątrz, ważne to co w środku.

Violetta:

Zadzwoniłam do drzwi Ludmi.. i nic. Nagle po chwili wyszła jej mama i zaprosiła mnie do środka mówiąc, że Lu jest w swoim  pokoju. Gdy weszłam do niej pierwsze co zauważyłam to ona leżąca na łóżku, a wokół niej ocean mokrych od jej łez chusteczek.

- Lucia to ja.. możemy porozmawiać? - zapytałam
- Nie. Idź stąd. Nie chcę z nikim rozmawiać - powiedziała zapłakanym głosem
Zignorowałam to co powiedziała i usiadłam na białym krzesełku obok jej kącika urody, a bynajmniej ona tak to nazywa.
- Przepraszam.. - zaczęła
- Za co..?
- Za to, że tak Ci powiedziałam. Ja nie chciałam tego powiedzieć.
- Wiem Lusiu.. powiedziałaś to z nerwów. Jak byś chciała na niego nakrzyczeć to.. ja już to zrobiłam, więc ty się nie musisz wysilać. Tak go opieprzyłam, że.. następnym razem będzie uważała na to co mówi i robi! - powiedziałam z uśmiechem.
- Haha, wyobrażam sobie jak ty się na niego drzesz.. i dobrze mu tak.
- Taa... Pablo nas przyłapał. Ale obiecałam temu Twojemu Federico, że to jeszcze nie koniec. Jeszcze się na nim po wyżywam jak będzie trzeba.
- A co u Fran? Wiesz? - zapytała
- Pewnie się teraz bawi na domowym pikniku, pracując nad piosenką z Diego.. muszą się nieźle bawić.
- Żeby tylko nie przekroczyli granic, haha! - nagle zaczęłyśmy się śmiać tak, że trudno było przestać. Nagle spojrzałam na zegarek. Za chwilę wybije 19..
- Lu.. ja muszę już iść. Powiedziałam tacie, że..
- Spoko, rozumiem. - przerwała mi
- Ale wszystko jest ok, prawda? Pójdziesz jutro do Studia?
- Tak..
- Jutro jest ostatni dzień, a po jutrze..
- Wiem Violu, idź już bo się spóźnisz..
- Tak em.. dobra to.. cześć! powiedziałam i wyszłam z jej pokoju kierując się do wyjścia.

Ludmiła:

Co ja bym bez niej zrobiła? Moja kochana Vilu, która zawsze mi pomaga.

* Następny dzień *

Rano jak wstałam, pierwsze co zrobiłam to podeszłam do swojego kącika urody.. wyglądałam katastrofalnie. No, ale szybko przeszłam swoją metamorfozę i zeszłam na dół zjeść śniadanie. Tam czekała na mnie moja mama.

- Luciu, słonko, wszystko ok? - zapytała
- Tak mamciu! Jestem w świetnym humorze. - odpowiedziałam
- Ale wczoraj..
- To co było wczoraj to było wczoraj. Teraz jest nowy dzień. I to będzie wspaniały dzień! Dzisiaj dajemy płyty Pablo, a jutro dajemy czadu.
- Masz wygrać, jasne? - powiedziała uśmiechając się
- No raczej nie inaczej! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Tak naprawdę nie chciałam wygrać tego konkursu. Ale gdybym jej to powiedziała to zaczęło by się.. wiaderko i woda.. ta woda to są pytania typu ,, Dlaczego? '' / ,,Co się stało?'' / ,,Jest jakiś powód?'' . Ona by te wiaderko z wodą na mnie  wylała..
- Słoneczko, ja już pędzę do pracy, dobrze?
- Tak mamo, na razie.
- Pa! - powiedziała zamykając drzwi.
- Pędzę, pędzę, ryby wędzę.. co?! - już naprawdę nie wiem co się ze mną dzieję..  - No nic.. pędzę, pędzę do Studia.. coś tam.

Violetta:


Szłam do Studia. Nagle zauważyłam pędzącą Ludmiłę.. Jaka radosna! Coś mi się tu nie zgadza.. a może to jest to..

- Ej Ludmi! - krzyknęłam biegnąc. Nagle się przewróciłam. Dobrze, że biegłam po trawie nie po betonie.
- Violettaaa! - krzyknęła Ludmi biegnąc do mnie - Violu nic Ci nie jest kochana? - pomogła mi wstać
- Emm.. nie. Ale moje ciuchy to co innego. I co ja teraz zrobię! No popatrz noo. No jasna cholera! - krzyknęłam nerwowo
- No spokojnie, nie denerwuj się.. - powiedziała
- Jak mam się nie denerwować? Jak ja się teraz pokażę?!
- Hahaha! Co ja tu widzę.. ktoś tu się obściskiwał z ziemią? - nagle za naszymi plecami usłyszałyśmy głos Leona.
Gdy się odwróciłyśmy, nie był sam. Był z nim Fede i Diego. Myślałam, że zaraz wybuchnę.
- Ludmi.. powiedz mu coś - powiedziałam do niej szeptem, żeby tego nie usłyszeli.
- Radzę Ci zamknąć japę, bo zaraz ty się będziesz obściskiwał z ziemią czy tego chcesz czy nie! Więc morda! - krzyknęła Ludmi.
Ja tylko owijałam swój wzrok wokół Leona. Był to wzrok pełny agresji.
- Ktoś tu widzę źle spał. - powiedział śmiejąc się Diego.
Nagle podeszła do nas Fran.
- Co jest? - zapytała - Kłócicie się?
- Weź tym biednym, zagubionym dzieciom coś powiedz! - krzyknęłam
- Ale co się stało? Violu, czemu ty jesteś upaprana ziemią? Przewróciłaś się? - dopytywała Fran
- No powiedz swojej najlepszej przyjaciółce! - powiedział Fede.
No po prostu nie wytrzymam..
- Diego o co tu chodzi? - zapytała Fran
- Twoja ,, przyjaciółeczka'' zrobiła kozła! - powiedział śmiejąc się.
- Ja Ci dam kozła ty baranie! - krzyknęła na niego Fran
- Ale Fran, słonko..
- Nie mów na mnie słonko! Co za idioci z Was! Zamiast jej pomóc to się śmiejecie! Cymboły!
- Właśnie! A gdyby ona sobie kostkę skręciła? A mnie nie byłoby w pobliżu?! - powiedziała Ludmi
- Zacznijmy od tego, że ona by nie biegła gdyby Ciebie nie było w pobliżu - powiedział Leon
- No kuuuurrrrrrrr..!! Leon ty idioto noo! - krzyknęłam, podeszłam do niego, strzeliłam mu z całej pety w policzek i popchnęłam,
tak że się przerwiócił. - I co?! Fajnie Ci?! - darłam się
- Violu nie denerwuj się.. - uspokajała mnie Fran
- Jak mam się nie denerwować, hm?! A ty Leon co teraz powiesz?! Tarzaj się po ziemi, tarzaj! Na moją komendę: turlaj się!
Haha!
- Dobra Viola, wystarczy tego dobrego.. koniec tej cudownej zabawy. Idziemy do Studia. - powiedziała Ludmi
- Ja się dopiero rozgrzewam Ludmi, noo.. - powiedziałam udając smutną.
- Widzę, że jesteś agresywna nie tylko dla mnie - powiedział Fede pomagając wstać Leonowi
- Tobie radzę się nie odzywać! - krzyknęłam
- No już Violciu, idziemy do Studia.. - powiedziała Fran
- Jak niby?! Zobacz jak ja wyglądam!
- Pójdziemy z Tobą do domu i się przebierzesz. - powiedziała Ludmi
- Ale wtedy się spóźnimy do Studia. - powiedziałam
- Trudno, chodź! - powiedziała Fran
- Idź, idź Violu. Nie wytrzymasz z jedną plamką na bluzce! - powiedział Diego
Nie zwracałyśmy na nich uwagi. Po prostu poszłyśmy szybkim krokiem do mojego domu. Szybko się przebrałam. I z powrotem zasuwałyśmy do Studia. Na szczęście zdążyłyśmy, zostało jeszcz 5 min. do lekcji. Miałyśmy szczęście.
- To był dopiero pościg! - powiedziała Fran
- A wszystko przez tych.. eh! - powiedziałam
- Spokojnie Violu. Już jest ok. , jesteś przebrana, cała i zdrowa. Wszystko jest ok. - powiedziała Ludmi
- Że też ja muszę śpiewać z takim idiotą.. - powiedziałam
- A co ja mam zrobić? Najlepiej to chyba mają Fran, Cami i Naty. - powiedziała Ludmi
- No w sumie.. - powiedziałam - My mamy najgorzej.
- Najgorzej mam ja Violu, zaraz po mnie jesteś ty.
- Będzie dobrze.. trzymam za Was kciuki! - powiedziała z uśmiechem Fran
- Nie! - krzyknęłyśmy - Nie trzymaj za nas kciuków, błagam. Nie chcemy tego dziadostwa wygrać. - powiedziałam
- No ok, więc.. obyście przegrały, obyście przegrały! - powiedziała Fran
- Dzięki, tylko żebyś nie speszyła.. - powiedziała Ludmi
- No nie gadaj.. a przecież chciałaś, żeby to właśni wygrana padła na Ciebie i na Ludmi, Violu.. - za nami usłyszałyśmy głos Camili, która stała z Naty.
- Błagam Cię.. nie denerwuj mnie! - krzyknęłam
- A co się stało? - zapytała Cami
- Wyobraź sobie, że nasza Viola przeżyła dzisiaj piekło. - powiedziała Ludmi
- Dzisiaj? Jeszcze się dzień nie zaczął, a ona już piekło przeżyła?
- Ona ma imię, Camilo. - wtrąciła Fran - i tak, wyobraź sobie, że przeżyła piekło i raczej wolałybyśmy o tym nie gadać.
- Ok, ok. Zresztą.. i tak nie mam czasu. Muszę lecieć, pa!
- Pa - odpowiedziałyśmy.

Ludmiła:

O co tej Camili chodziło? Viola chce, abyśmy to właśnie my wygrały? Nie rozumiem..

- Violu, o co jej chodziło? - zapytałam
- Ale z czym? - odpowiedziała pytaniem na pytanie
- No to, że.. chciałaś, żebyśmy my wygrały..
- Aa.. too - powiedziała przeciągając słowa
- Tłumacz się. - powiedziałam
- Bo zanim to się wszystko wydarzyło to.. chciałam, żebyśmy my wygrały ten konkurs i..
- Ej, a ja?! Co mnie już nie lubicie? - przerwała jej Fran
- Niee Franiu.. po prostu. Em, poczekaj gadam teraz z Ludmi. No i widzisz Lu.. ale później mi sie to zmieniło i.. rozumiesz?
- Tak, tak rozumiem. Spoko.
- Emm.. Lu czy mogłabyś nam pójść po wodę? - zapytała Vilu
- Jasne, zaraz przyjdę - odpowiedziałam
- Nie śpiesz się.. hah! - krzyknęła za mną Viola.

Violetta:

Teraz wystarczyło wszystko powiedzieć Fran, oczywiście pod warunkiem, że nikomu nie powie.

- Dobra Fran. Krótko i szybko. Fede i Ludmi się pokłócili, Gdybyśmy razem wygrali mogłabym ich tam pogodzić i w ogóle. Nie chce dla nikogo, źle. Ja chcę dobrze.
- Violu.. to.. Jak by Ci tu powiedzieć. Nie powinnaś..
- Tak wiem! Nie powinnam się wtrącać, ale muszę! Teraz Cię proszę tylko o jedno. Język za zębami, jasne? - przerwałam jej
- Niee noo spoko. Tylko jak się Ludmi dowie to będzie po Tobie. - powiedziała
- Nic się nie stanie, bo się nie dowie!
- Hej dziewczyny! Macie! - krzyknęła za mną Ludmi podając nam wodę.
- Dzięki Ludmi. Idziemy już do sali? - zapytała Fran
- Jasne! - powiedziałam
- Tylko gdzie siedzimy..? - zapytała Fran i razem spojrzałyśmy na Ludmiłę.
- No w pierwszym rzędzie, a gdzie! - powiedziała Ludmi i poszła do sali, a my poszłyśmy z uśmiechem za nią.

--------------------------------------------
Co za bezsens, no nie wierze XD
I ta słowna agresja :D xd
No sorry, ale jak to pisałam to byłam taka szczęśliwa, uwalona śmiechem itp. że normalniee :D xd
Ale i tak mam nadzieję, że się podobało xd
No to.. do PRZECZYTANIA! ;D

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział. Taki życiowy xD
    Nie nooo. serio, super Ci wyszedł.
    Czekam na nexta ♥
    K.C. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Oleńki, aniołeczku !
    Ten rozdział był po prostu cudowny ! Nikt nie napisałby go lepiej ! Do tego można było się pośmiać ! <3
    A mój piesek wyzdrowieje ! Tak jak u nastolatków, to tylko niegroźny trądzik. Specjalne mydełko załatwi sprawę !
    Kocham Cię i czekam na następny <3<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha.. z tym tekstem ,,Nikt nie napisałby lepiej'' się trochę nie zgodzę ;d
      Przytul ode mnie piesia <3
      Też Cię kocham i bardzo Ci dziękuję <3

      Usuń