środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 27 - Nie ważne to co na zewnątrz, ważne to co w środku.

Ludmiła:

Miałam piękny sen.. ja i Federico.. zresztą nie ważne! Moja sprawa co my tam razem robiliśmy! Razem z Violettą wstałyśmy punkt szósta. Miałyśmy czas na przygotowanie się do wyjścia na próbę.

- Jak się spało? - zapytała mnie przyjaciółka.
- Aa.. spoko. A Tobie? Śniło Ci się coś?
- Emm dobrze.. nic mi się nie śniło. A szkoda, bo myślałam, że w pierwszą noc tutaj będę miała jakiś niesamowity sen.. a tu nic. A Tobie?
- Emm.. mi też się nic nie śniło. - odpowiedziałam, oczywiście kłamałam. - Dzisiaj jak wrócimy to musimy się rozpakować i to koniecznie!
- Racja, przez ten wczorajszy wypad nie zdążyłyśmy nawet walizek otworzyć. Ale przyznam, że było bardzo fajnie. Słodko razem wyglądacie.. wiesz?
- Obiecałaś..
- Dobra.. przepraszam. A tak poza tym to idziemy z chłopakami czy same? - zapytała
- Emm.. może same? Ich już pewnie nie ma w końcu taka cisza..
- Ta.. znając ich od samego rana byłby hałas jak by burzono jakiś wielki stary budynek.
- No nie ważne.. idziemy?
- Tak.

Razem z Violettą przeszłyśmy z jednego budynku do drugiego, ponieważ oba budynki są niedaleko siebie. Kiedy weszłyśmy na sale.. zatkało nas po prostu! Sala była ogromna tak, że mogłoby się zmieścić tutaj kilka tysięcy ludzi. Przed tymi kilkoma tysiącami ludzi mam występować razem z Federico..? Sala nie dość, że była wielka to jeszcze ciemna i pusta.. nikogo nie było. Weszłyśmy na scenę.. nie możliwe. W końcu spełniło się jedno z moich najskrytszych marzeń. Stoję na jednej z największych scen..to wszystko było takie niesamowite. Wyobraża mi się widok tych ludzi przede mną bijących mi brawo za moją ciężką pracę.

- To jest niesamowite.. przysięgnij mi, że to nie sen.. - odezwała się Violetta, a echo na sali było ogromne..
- Nie Violu.. to nie sen. - odezwał się czyiś głos za nami.
Odwróciłyśmy się, a tam stał uśmiechnięty Antonio.
- Antonio.. to miejsce jest niesamowite. - powiedziałam.
- To miejsce to.. spełnienie naszych marzeń. - dodała Viola
- I właśnie w tym miejscu dacie wspaniały koncert i spełnicie przy tym swoje marzenia. - powiedział Antonio. - Zaraz panowie rozstawią sprzęt i zaczniemy pierwszą próbę. A gdzie Leon i Federico?
- Emm.. nie ma ich tu? - zapytała Viola - Sądziłam, że już tu są, w końcu taka cisza.
- Ehh.. lenie.. pewnie spali! - powiedziałam
- Oj tam.. za chwilę pewnie przyjdą. - powiedział Antonio znikając za kurtyną
- Hmm.. zadzwonimy do Fran? - zaproponowała Viola
- Nie psujmy jej tak wspaniałego poranka! Lepiej zadzwoń do swojego Leona, żeby się tam streszczali. - powiedziałam z uśmiechem.
- Hola, hola! Jakiego mojego Leona? - powiedziała Viola kładąc ręcę na biodrach. - Ty się lepiej zajmij sobą i swoim Federico.
- Dobra tam.. zdzwoń.

Zadzwoniłyśmy dwa razy do Leona i dwa razy do Fede, ale nikt nie odbierał. Mamy się martwić, smucić, cieszyć się czy po prostu mieć to głęboko gdzieś? Nagle jacyś mężczyźni postawili na środku duży keyboard. Jak Viola go zobaczyła to aż jej się oczy zaszkliły. Vilu od kąt pamiętam kocha grać na keyboardzie.

- Przepraszam.. mogę zagrać? - zapytała się jednego z mężczyzn.
- Proszę, śmiało - odpowiedział wskazując ręką instrument.
Violetta do niego podeszła i zaczęła grać piękną melodię..

https://www.youtube.com/watch?v=Q1O0gSLRDUk

Kiedy Violetta skończyła zaczęłam bić jej brawo. Zresztą nie tylko ja. Za moimi plecami byli Fede i Leon. Fede podszedł  bliżej mnie i mnie objął jedną ręką. Czułam się trochę dziwnie.. nagle coś w środku zaczęło się gotować.. nie z nerwów.. z miłości.

- I jak? - zapytała moja przyjaciółka z uśmiechem
- Wow! To było.. coś cudownego! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy
- Kiedy jechaliśmy to coś mnie natchnęło na tę melodię
- Masz już słowa? - zapytał Leon
- Emm.. nie. Ale coś mi przychodzi do głowy. Może z czasem przerośnie się to w coś zupełnie innego? W coś lepszego.. - powiedziała Viola patrząc się na mnie i na Fede z uśmiechem.
- Taa.. a tak poza tym to.. gdzie byliście? - zapytałam chłopaków podchodząc do Violi, aby tylko zmienić temat.
- No.. w hotelu. - odpowiedział Leon - A gdzie niby mielibyśmy być?
- Było tak cicho, że myślałyśmy, że Was nie ma.. a telefonu nie łaska odebrać. - powiedziałam krzyżując ręcę na piersiach.
- Oj tam.. tylko nie mówcie, że się o nas martwiłyście.. - powiedział z uśmiechem Fede
- Co? My miałybyśmy się o Was martwić? Chyba sobie żartujesz! - krzyknęłam
- Spokój tam! - nagle krzyknął Antonio do nas wchodząc na scene. - O co się kłócicie?
- O nic.. - powiedziała cicho Viola
- Skoro już wszyscy jesteście to może zabierajmy się do pracy? - zapytał Antonio
- Dobrze.. - odpowiedzieliśmy
Nagle wszyscy rozproszyli się gdzieś po kątach. A ja znowu zostałam sam na sam z Federico..
- Jak Ci się spało? - zapytał podchodząc do mnie
- Dobrze.. - odpowiedziałam cicho, a wzrok wbiłam w czubki swoich butów. - A Tobie?
- Nie narzekam.. - odpowiedział łapiąc mnie za dłonie. - Chciałbym Ci coś powiedzieć.
- Nie Fede.. wystarczy.. Nie chcę słuchać Twojego głosu. - powiedziałam odpychając go od siebie.
- Ale Ludmi.. daj mi dokończyć!
- Wiem co chcesz powiedzieć! Mam Cię już dość! - krzyknęłam
- Gdybyś wiedziała co chce powiedzieć to nie reagowałabyś w ten sposób..Chcę Ci powiedzieć, że Cię..
- Tak wiem! Ja też Cię nienawidzę, nawet nie wiesz jak bardzo. - krzyknęłam wybiegając z całej tej pieprzonej sali. Dlaczego musiałam być w parze akurat z nim? I jeszcze z nim wygrać? Po cholere mi to było..

Violetta:

Usłyszałam krzyki Ludmiły więc szybko pobiegłam z powrotem.. ale jej tam nie było. Za to był Fede, który siedział na scenie, a twarz miał ukrytą w dłoniach.

- Fede, co się stało? Gdzie Ludmiła? - zapytałam nerwowo siadając koło niego
- Gdzieś poszła, a ja nie mam odwagi pójść za nią.. - odpowiedział
- Dlaczego? Co się stało? Pokłóciliście się?
- Chciałem jej tylko powiedzieć, że ją bardzo kocham. Całym swoim sercem i duszą.. ale ona to jakoś inaczej odebrała.. napisała swój scenariusz.. szkoda tylko, że nie prawdziwy. - powiedział spoglądając na mnie.
Szybko wyjęłam z torebki telefon i zadzwoniłam do Ludmiły, ale ona nie odebrała..było słychać, że numer jest teraz zajęty..

Ludmiła:

Jedynym wyjściem od nerwów i smutku była teraz Francesca. Ona zawsze potrafiła nas rozbawić. Szkoda tylko, że aktualnie najważniejszym tematem była jej randka z Diego..

- Wydarzyło się coś ciekawego? - zapytałam Fran.
Siedziałam sobie na ławce w parku nie daleko naszego hotelu. Było tu bardzo cicho. Słychać tylko melodie szumu liści i pluski dochodzące od małego jeziorka po środku w którym odbijał się blask słońca.
- A nic.. oglądaliśmy film.. a ja głupia chyba zasnęłam.. - odpowiedziała
- To trochę.. głupio. Nie powinnaś zasypiać.. powinnaś się wtulić i poczuć jego miłość.
- A ty skąd czerpiesz takie doświadczenia? - zapytała ze śmiechem
- Nie wiem.. tak samo jakoś. - odpowiedziałam spuszczając głowę.
- Coś się stało?
- Nie nic.. - tak.. stało się.
Chłopak którego pokochałam rani mnie i nie chce przestać..a tak to nic.
- Aha.. nie no spoko. Emm.. dobra ja już kończę, bo się zaczynają lekcje. To pa!
- Papa Fran.. tęsknie.. - powiedziałam, ale ona już tego nie słyszała.
Rozłączyła się tak szybko, jakby po prostu już nie chciała ze mną gadać.

Francesca:

Coś jest nie tak.. tylko co? Będę musiała się od kogoś dowiedzieć, a tym kimś jest Viola.

- Hej skarbie! - nagle od tyłu objął mnie w tali mój nowy słodki chłopak i pocałował mnie w policzek.
- Cześć Dieguś. - odpowiedziałam z uśmiechem
- Coś się stało?
- Chyba tak.. nie wiem. - powiedziałam spoglądając na telefon. - Ehh.. muszę po lekcjach zadzwonić do Violi i się wszystkiego dowiedzieć. Ja czuję, że coś nie gra, a poczułam to w trakcie rozmowy z Ludmi. Znam ją.
- Na pewno wszystko będzie dobrze. - powiedział całując mnie w czoło - Chodź do sali. - pociągnął mnie w kierunku sali w której mają się odbyć lekcje.

Ludmiła:

Siedziałam tak jeszcze chwile wsłuchując się w śpiew ptaków.. i w to wszystko co mnie otacza. Za nie całą chwilkę podbiegła  do mnie Violetta z Fede.

- Ludmiła! Gdzieś żeś dała dyla, co?! - krzyczała przytulając mnie, a nad nami stał Anioł z rogami..
- O co Ci chodzi? - zapytałam odpychając ją
- No bo poszłaś sobie, a my przecież nie jesteśmy w Buenos Aires! - krzyknęła
- A szkoda.. - szepnęłam
- Ludmiła.. nic nie rozumiesz. Nie to chciałem Ci powiedzieć. - odezwał się Federico
- Nie obchodzi mnie to co chcesz powiedzieć. - warknęłam
- No dobra już.. chodźcie - powiedziała Viola biorąc mnie za rękę.
Razem wróciliśmy do sali.. Boże.. dlaczego to wszystko musi być takie trudne?


---------------------------------------------
Zbliżamy się do końca..KOŃCA.
Ale mam nadzieję, że rozdział się podobał :)
Teraz już wszystko powoli zacznie się układać.
Bučinys co raz bliżej..j.litewski.. xd
A może Bučiniai? *o*
Nie ważne..
Co tu jeszcze dodać?
Hmm może..
Nic xD
No to do.. PRZECZYTANIA! <3

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Oj Olu rozdział cudowny tak jak każdy ;)
      Fede już prawie wyznał Lu miłość <3
      Ale niestety nie za dobrze mu to wyszło :/
      Już nie mogę się doczekać następnego :*
      Pozdrawiam :*****
      Ludmi <3

      Usuń
  2. Ta Lud, to idiotka jest. Uwielbiam ją, ale to nie zmienia faktu, że jest idiotką. Jak można być tak nieogarniętym?!
    Weź mi już ich pogódź, bo normalnie z siebie wychodzę.
    Kocham Cię Olczik :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do LBA ;)
    Więcej tu : http://fedemila-przetrwa-wszystko.blogspot.com/2014/08/lba.html.

    OdpowiedzUsuń
  4. ZGADZAM SIĘ Z WERĄ! Ludmi to idiotka, ale i tak ją wielbię *.*
    Olka powiedz mi tylko co mogę tutaj napisać a od razu to zrobię!
    Pisze po prostu genialnie i tego już nic nie zmieni ;-;
    Uwielbiam Cię <333
    Pogódź ich w końcu do cholery!
    Buziole-Maja<3

    OdpowiedzUsuń