- Córeczko, uważaj!
Ludmiła odwróciła się, a tam byli jej rodzice. Na klatce piersiowej u mamy i taty była rana od noża. Ludmiła była przerażona, a jednocześnie szczęśliwa, że widzi swoich rodziców. Nie wiedziała co zrobić.. Podejść, nie podejść? Powiedzieć coś, nie powiedzieć?
Rodzice jakby wiedzieli co ona czuła.. i w pewnym momencie ojciec Ludmiły się odezwał:
- Pojdedź Lucio.
Ludmiła powoli podeszła do swoich rodziców.
- Ludmiło.. miłość jest trudna, ale piękna. Wystarczy się zastanowić nad tym jedynym. - odezwała się matka.
- Ale jak? Skąd mam wiedzieć, który to? Ja.. ja wiem, ale nie jestem pewna. - odpowiedziała Ludmiła.
- Zawsze byłaś poważna i brałaś sobie wszystko do serca.. nie na tym polega to piękne życie, o którym marzysz. Ten kto przyjdzie pokaże Ci jak śmiać się od ucha do ucha z każdej chwili. - odezwał się ojciec.
- Tylko kto jest tym kto przyjdzie? I kiedy przyjdzie?
- Ludmiło, wszystko przyjdzie, ale z czasem. Tego, którego nienawidzisz, kochasz Cię najbardziej. A ten, który Ciebie nienawidził, kocha Cię teraz najbardziej. Zapamiętaj to sobie. - powiedziała poważnie matka Ludmiły.
Ludmiła mało co rozumiała z tych słów. Po chwili wyciągnęła rękę do swoich rodziców, ale Ci zniknęli..
- Ej! Gdzie idziecie?! Nie zostawiajcie mnie tu samej! Co mam zrobić?! Boję się.. - krzyczała Ludmiła.
Nagle po raz kolejny Ludmiła usłyszała czyiś głos, który wydobywał się za nią. Tym razem to nie byli rodzice tylko Diego..
- Nie bój się Ludmi. - powiedział.
Ludmiła najpierw się odwróciła, a później do niego podbiegła i go przytuliła, ale po chwili odezwał się znowu czyiś głos, ale nie Diega.
- Kocham Cię, na mnie zawsze możesz liczyć Kwiatuszku mój. Przy mnie nie musisz się bać. Proszę Cię o jedno.. uśmiechnij się.
Ludmiła odsunęła się od Diega.. ale zaraz.. to już nie był Diego. To był David. Ludmiła w cichy mu się przez chwilę przyglądała, ale zaraz i David zniknął, a Ludmiła cały czas stała w miejscu. Tym razem była kompletnie sama..
Ludmiła:
Szybko się podniosłam.. oddychałam bardzo szybko.. ale na szczęście to był tylko sen. Tylko co on mógł oznaczać? Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest w pół do 8.. już nie zdążę. Pieprzę, nie idę do szkoły. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka. Szybko wstałam i poszłam otworzyć drzwi.
- Czego chcesz znowu? - zapytałam na przywitanie, ponieważ okazało się, że to był David.
- To tak się wita gości? Dlaczego jeszcze nie jesteś uszykowana do szkoły? - zapytał.
W rękach trzymał wielki bukiet róż i jakieś małe pudełeczko.
- Nie idę. - odpowiedziałam.
- Mogę wejść?
- Dobrze, wejdź..
Zamknęłam drzwi za nim i zapytałam:
- Co chcesz?
- To dla Ciebie.. w ramach przeprosin. Nie chciałem Cię zranić. - odpowiedział.
- Nie chcę tego.
- Czemu?
- Nie chcę nic od Ciebie.
- A gdyby Ci to dał Diego to byś przyjęła?
- Może.. nie wiem.
- Co on ma takiego czego ja nie mam?
- On np. mi się nie narzuca.
- Bo Cię nie kocha tak bardzo jak ja. - powiedział.
- Daj mi spokój, proszę.. - błagałam idąc w stronę pokoju gościnnego.
David szedł za mną, a gdy ja usiadłam, on usiadł koło mnie.
- Dlaczego nie chcesz iść dzisiaj do szkoły? - zapytał.
- Miałam dziwny sen i przez ten sen zaspałam i nie chcę mi się iść do szkoły. Wolę posiedzieć sama w domu. A ty idź bo się spóźnisz. - odpowiedziałam.
- Nie, jak ty nie idziesz to ja też nie idę. Zostanę z Tobą maleńka. A co Ci się śniło?
- Nie Twoja rzecz!
- No dobra.. jak będziesz chciała to powiesz.. Ślicznie wyglądasz w tej piżamce. Pewnie masz z nią wiele wspomnień?
- Co?
- Boo.. em.. znaczy.. no bo przecież każda piżamka niesie ze sobą wiele wspomnień. Piżama Party i tak dalej..
- Taa.. śmierć, gwałt.. super wspomnienia..
David przysunął się do mnie i mnie objął. Starałam się na to nie reagować.
- Chyba czas, żeby te złe wspomnienia wymacać, hm? - szepnął mi do ucha.
- Żeby to było takie łatwe jak się mówi.. - odpowiedziałam.
- Pomogę Ci jak chcesz.. - powiedział.
Po tych słowach David przybliżył swoje usta do moich i chciał mnie pocałować, ale ja w ostatniej chwili go od siebie odepchnęłam.
- Co ty wyprawiasz?! - krzyknęłam.
- Nie wyrzekasz się swojej miłości do mnie.
- Błagam Cię, jakiej miłości? Nie rozśmieszaj mnie..
- Mogłabyś chociaż założyć ten naszyjnik na chwilę? - zapytał.
- Jaki naszyjnik? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- O ten. - powiedział pokazując mi piękny naszyjnik z czerwonym serduszkiem.
- Nie mogę tego przyjąć. - powiedziałam spoglądając na naszyjnik, a następnie na Davida.
- Ależ nalegam. Chociaż go załóż na chwilę.
- Okey.. - powiedziałam.
David wyjął z pudełeczka naszyjnik i założył go na mnie. Razem poszliśmy do łazienki, abym zobaczyła jak wyglądam.
- Podoba Ci się? - zapytał opierając swoją głowę na moim ramieniu.
- Jest śliczny. - powiedziałam.
- Ale nie tak śliczny jak ty mój Skarbeńku. - szepnął zsuwając z mojego lewego ramienia rękaw i całując moje lewe ramię.
- David ja i tak tego nie przyjmę.
- Przyjmiesz, nie masz innego wyboru. - powiedział obejmując mnie powoli jednak z każdym ruchem coraz mocniej.
- David przestań, proszę. - powiedziałam z błaganiem.
- Ale co się stało Kochanie? - zapytał nie zwracając uwagi na nic.
- David przestań! - krzyknęłam odwracając się do niego i go od siebie odpychając. - Jak ja mówię, żebyś przestał to masz przestać, jasne?
- Dobrze, nie denerwuj się tak.
- Jak mam się nie denerwować jak mówię Ci żebyś przestał, a ty nie słuchasz! - krzyknęłam.
- Przepraszam..
- Nie przepraszaj już! Mam dość Twojego ciągłego brojenia i przepraszania!
- Dobrze..
- A teraz to zdejmuję ten naszyjnik i idę się ubrać w normalne ciuchy.
- Nie zdejmuj go, proszę. Miej go na sobie chociaż ten jeden dzień.
- Nie ma o czym mówić, zdejmuję go i koniec.
Nagle David przycisnął mnie do ściany złapał mnie za ręce i trzymał bardzo mocno.
- Nie zdejmiesz go!
- Zdejmę! - krzyknęłam.
Z każdym słowem David ściskał co raz bardziej, aż w końcu nie wytrzymałam i żeby sie obronić, zrobiłam mu to... nie miałam innego wyboru.. kolanem uderzyłam go w jądra. David zsunął się na podłogę, a ja się mocno przestraszyłam.
- David nic Ci nie jest? Przepraszam.. - powiedziałam zakrywając dłonią swoje usta.
- Ty zła kobieto.. - wyjąkał.
- Tak, za to ty anioł?! - krzyknęłam klękając przy nim.
- Ale czy ja Cię walę w te Twoje jajniki i inne?
- No przepraszam.. boli bardzo? - zapytałam.
- Zaraz Ciebie zaboli..
- Co?
Nagle David rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
- To za karę! - krzyknął śmiejąc się razem ze mną.
Raz ja byłam nad nim, raz on nade mną. Łaskotaliśmy się i śmialiśmy się w niebo głosy. Po pewnym czasie już tylko leżeliśmy razem na podłodze, a ja po chwili się odezwałam:
- Idę się ubrać, a ty idź do pokoju gościnnego.
- Pomóc Ci? - zapytał.
- W czym?
- W ubraniu się. - powiedział ze śmiechem spoglądając się na mnie.
Ja po chwili przybliżyłam swoją twarz do jego twarzy i szepnęłam do niego:
- Wiesz czego Ci najbardziej trzeba? - zapytałam.
- Czego Skarbie? - zapytał obejmując mnie w pasie.
- Lekarza! - krzyknęłam.
Podniosłam się i poszłam do pokoju się ubrać zatrzaskując za sobą drzwi i zostawiając Davida samego w łazience.
Ubrałam to:
.
.
.
.
Poszłam do pokoju gościnnego gdzie czekał już na mnie David. Na mój widok wstał z miejsca. Wyglądał na zaskoczonego.
- Ale Tobie ślicznie w takich kieckach.. - powiedział.
Wyglądał jak zahipnotyzowany. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Dziękuję. - odpowiedziałam z uśmiechem.
David powoli podszedł do mnie, objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. Oparł swoje czoło o moje. Ja położyłam swoje ręce na jego ramionach. Nie wiedziałam co mnie zaślepiło. Po prostu poczułam, że tego już dawno nie było, brakowało mi tego. Po chwili nasze usta zatańczyły razem w rytm naszej miłości. Trwało to krótko, ale i tak dla nas to były piękne godziny.
Kiedy się od siebie delikatnie odsunęliśmy David powiedział:
- Ten naszyjnik będzie Ci pasował do wszystkiego. - zapewnił.
- Dziękuję Ci. - powiedziałam przytulając go.
Po chwili się od niego odsunęłam i spojrzeliśmy sobie prosto w oczy.
- Masz takie cudne oczęta.. - powiedział.
- Dziękuję. - odpowiedziałam.
- Masz może mapę? - zapytał.
- A po co Ci mapa?
- Bo gubię się w tych Twoich oczach.
Zaśmiałam się z niego. Jest taki zabawny, romantyczny.. a jednocześnie upierdliwy. Po chwili jednak mój uśmiech zginął gdzieś, a ja złapałam się za głowę jedną ręką.
- Czekaj, czekaj.. chwila. - powiedziałam.
- Co się stało? - zapytał łapiąc mnie za rękę, którą położyłam na głowie.
- Weź się odczep! - krzyknęłam odpychając go.
- O co Ci chodzi?
- Boże.. jak ja mogłam być tak głupia chociaż na ten jeden moment..
- Ludmiła, powiesz o co chodzi czy nie?
- Pocałowaliśmy się!
- No wiem.. właśnie na tym między innymi też polega miłość.
- Jaka miłość?! Ja Cię nie kocham!
- Gdybyś mnie nie kochała to byś się tak łatwo ze mną nie pocałowała.
- David nie.. nie możesz tak mówić.
- No wiem.. no bo po co mówić prawdę?
- Jesteś beznadziejny! Głupi! Idiota! Kretyn! Może i przystojny, ale i tak ohydny! Laluś! Debil! - cały czas krzyczałam i biłam go po klatce piersiowej, ale w pewnym momencie David złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie.
- A ty jesteś cudowna.. śliczna i taka słodka. Masz piękne oczy, w których się gubię i najcudowniejsze usta na świecie. Masz najlepszy charakter, który wręcz uwielbiam. Jesteś mądra, kochana.. taka niewinna. Kocham patrzeć jak się śmiejesz, kocham Cię dotykać, całować.. chcę być blisko Ciebie, chcę już na zawsze być z Tobą. Ti amo.
- Nie wierzę, że to mówisz. Po prostu nie wierzę. - powiedziałam patrząc w głębię jego oczu.
- A ja wierzę w naszą miłość. Od niej nie uciekniesz Lucia.
- Lucia?
- Tak, a co?
- Tak na mnie mówili rodzice.. Czy mogłabym Ci się zwierzyć z tego co mi się dziś śniło?
- Pewnie. Nikomu nie powiem, obiecuję. Możesz mi ufać kochanie.
- No to chodź.. - powiedziałam.
Wzięłam go za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju. Położyliśmy się obok siebie na łóżku. Nasze wzroki wbijały się w sufit. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam opowiadać..
Natalia:
Ludmiły nie ma.. co robić? Co robić?! To, że jej nie ma to jeszcze nic, ale David też nie przylaz! Boję się teraz o nią jak.. Ale przecież może oboje zachorowali.. no co? Zdarza się.. albo Ludmi zachorowała i ją David odwiedził, porwał i zabił? Nie, nie, nie... co ja gadam? Jest przerwa.. muszę porozmawiać z Diego!
- Diego, nie wiesz przypadkiem co się stało z Ludmiłą? - zapytałam.
- Myślałem, że ty wiesz. Jesteście najlepszymi przyjaciółkami. - odpowiedział.
- Ja nic nie wiem.. czekaj.. Diego ty masz telefon w szafce, prawda?
- Tak, a co?
- Proszę. Chodźmy i po kryjomu zadzwońmy. Błagam Cię. Martwię się o nią, a Davida też nie ma!
- No dobra, chodź. Tylko szybko.
Ludmiła:
- W tym śnie byłeś ty, Diego i moi rodzice. Mówili coś czego nie rozumiem do nawet teraz. Później znikli i za moimi plecami pojawił się Diego. Powiedział, żebym się nie bała. Podbiegłam do niego i go przytuliłam, ale po chwili odezwałeś się ty. Odsuwając się od Diega zauważyłam, że zamiast niego jesteś ty.. nie wiem co to oznacza.. Wy wszyscy robicie mi mętlik w głowie. - powiedziałam.
- A co mówili Twoi rodzice? - zapytał.
- Nie pamiętam dokładnie. Coś, że.. tego kogo nienawidzę kocham najbardziej, a ten który mnie kiedyś nienawidził kocha mnie teraz najbardziej. Dlaczego w tym śnie mówią mi coś takiego? I dlaczego ty i Diego tam jesteście? Jesteście? Pff.. można powiedzieć, że ty i on to jakby jedna osoba była. David.. co to może oznaczać? Jak myślisz? Nagle David lekko się podniósł i pochylił się nade mną. Nasze usta po raz kolejny miały się złączyć, ale nagle zadzwonił telefon do mnie.
- Nie zwracaj na to uwagi. - szepnął ignorując to.
- David, muszę odebrać.
Odepchnęłam go od siebie delikatnie, podniosłam się i odebrałam telefon. Okazało się, że to był Diego.
L: Halo?
D: Dlaczego nie przyszłaś dziś do szkoły?
L: Emm.. wiesz.. źle się poczułam i tak jakoś.. no wolałam zostać w domu. Nic mi nie jest, jutro przyjdę.
D: Na pewno? Odwiedzić Cię dziś po szkole?
W tym momencie spojrzałam na Davida.
L: Nie, nie.. ja mam tu sobie takie fajne zajęcia i w ogóle.. Bo tak właściwie to już jest spoko. Widzisz.. a mogłam iść do szkoły to chwila złego samopoczucia i już sobie mówię ,, O... nie idę do szkoły! '' - powiedziałam do telefonu uśmiechając się.
D: No dobrze.. jak chcesz.
L: Noo... to ja już kończę, pa!
D: Czekaj, czekaj, a jest u Ciebie David?
L: Co? A nie ma go w szkole?
David zrobił podejrzaną minę, wiedział, że o niego chodzi.
D: Aha.. no dobrze. To trzymaj się. Do jutra.
L: Pa..
Rozłączyłam się. Wzięłam głęboki wdech i wydech, zamknęłam oczy i z powrotem się położyłam, a David położył się koło mnie.
- Co tam o mnie plotkowaliście? - zapytał.
- Nic.. David.. dziękuję Ci, że tu jesteś. - powiedziałam spoglądając na niego.
- Też Cię kocham. - odpowiedział.
- David.. ja muszę się jeszcze uczesać..
- A mogę ja Cię uczesać? - zapytał.
- Nie, bo ty mi włosy wraz z głową urwiesz. - odpowiedziałam.
- Nie prawda, będę delikatny. To dla Ciebie będzie relaks.
- No dobrze..
Usiadłam na krzesełku przy swoim lustrze, a David zaczął delikatnie rozczesywać moje włosy.
- Ale jak będzie coś bolało to mów, dobrze?
- Okay.
Powiem szczerze, że przy jego czesaniu prawie zasypiałam, było mi tak dobrze. Po chwili David odezwał się:
- Skończyłem. I jak? Żyjesz?
Odwróciłam się do niego i go przytuliłam najmocniej jak umiałam.
- Hej, hej, hej.. bo mnie zgnieciesz dziewuszko moja! - powiedział śmiejąc się. - Coś mi się zdaje, czy ty jesteś smutna? Dobrze wiesz, że nie lubię kiedy jesteś smutna. Co się stało?
- Sama nie wiem.. Mam mieszane uczucia..
- Wiem co Ci pomoże. - powiedział.
Włączył z mojego laptopa tą piosenkę i wyrwał mnie do tańca. Tańczyliśmy tak przez długi czas oczywiście przy innych piosenkach. Jeszcze nigdy tak się nie ubawiłam! W końcu rzuciliśmy sie na moje łóżko i zaczęliśmy się głośno śmiać. Czułam jak moje serce bije szybko ze zmęczenia, radości i... miłości. Nie mogłam się oprzeć jego urokowi, on jest cudowny.
- Ludmi.. chciałbym Cię zaprosić na randkę. - odezwał się po chwili David.
- A gdzie?
- W takie piękne magiczne miejsce..
- Czyli mi nie powiesz gdzie?
- No bo to jest niespodzianka kotku. Zgadzasz się?
- No dobrze, ale żadnych..
- Sztuczek. Tak wiem. - przerwał mi. - Będziesz bardzo zadowolona, uwierz mi skarbie.
- Ty też jesteś moim skarbem. - powiedziałam całując go w policzek.
- Czekaj, czekaj.. coś tu nie gra..
- Co?
- A gdzie ta Twoja nerwówka jak to pięknie razem czas spędzamy?
- Wiesz co? Chyba odeszła..
- I niech nie wraca. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
- Już nigdy nie wróci, obiecuję. - powiedziałam i wtuliłam się w niego. - David.. a która godzina?
- Obawiam się, że przetańczyliśmy i prześpiewaliśmy dobre kilka godzin.. jest 18:30.
- Co?! - krzyknęłam wyrywając się z jego objęć i siadając na łóżku.
- No co.. nic..
- Ale to szybko zleciało.. ja muszę wziąć od Natalii lekcje..
- Rozumiem, że mam sobie już iść?
- Niby tak, ale.. ja nie chcę, żebyś szedł, ale..
- Rozumiem. - powiedział siadając obok mnie i całując mnie w policzek.
- Nie gniewasz się? - zapytałam.
- Nie, skąd. - odpowiedział uśmiechając się.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Dziękuję Ci. - powiedziałam przytulając go.
Odprowadziłam Davida do wyjścia i poszłam szybko do Natalii po lekcje. Po odrobieniu ich oddałam jej wszystkie książki i zeszyty, a gdy już wróciłam do domu położyłam się na łóżku i myślałam sobie .. ,, Jeden z najlepszych dni w moim życiu. '' . Przypominając sobie wszystkie sytuacje z dzisiejszego dnia jak głupia się uśmiechałam do sufitu. Po pewnym czasie spakowałam się na następny dzień do szkoły i poszłam spać z nadzieją na jeszcze lepsze jutro...
-------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie w sobotę lecz we wtorek... WOOOW XD
Tak mnie wena wzięła, że musiałam to napisać :P
Mam nadzieję, że Ci co nie lubią mojego Davida z czasem go polubią ♥
I jak wam się podobał rozdział? :D
Mam nadzieję, że jakoś się wam podobał.. xd
Pamiętajcie, że jak czytacie i komentujecie to mnie motywujecie :D
Dziękuję za komentarze pod poprzednimi rozdziałami ♥
Nie wiem co tu jeszcze napisać :p
Ostatnio wiele osób miało urodziny, wiele ma i jeszcze wiele będzie miało jeżeli chodzi o moich przyjaciół w realu i jeszcze kogoś w internetach :D
Tak więc.. Happy Birthday! ♥
No to... do PRZECZYTANIA! ♥
Zajmuję :;*
OdpowiedzUsuńOMG!!!!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział!!!!!
Wiesz... Jakoś Davida to chyba nigdy nie polubię...
Wolałabym, żeby Ludmi była z Diego <3333
Ale to Twoja historia! :D
Ciesz się, że napisałaś to tak pięknie XD
Dobra kończę już :)
Pozdrawiam <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDziś po raz pierwszy trafiłam na twojego bloga i od razu się zakochałam. Masz naprawdę talent stworzyłaś naprawdę piękną historię. Bardzo podoba mi się postać Davida jest taki tajemniczy. Bardzo ciekawi mnie jak rozwiniesz jego wątek. Nie moge doczekać sie kiedy zrzucisz z tego bohatera maskę tajemniczości którą założyłaś mu już przy pierwszym rozdziale.
OdpowiedzUsuńI jeszcze gratuluje i życzę weny na kolejne dni ;)
OdpowiedzUsuńJejku Olka wybacz ale muszę napisać rozdział do siebie bo nie dodałam już... Dosyć długo :CC
OdpowiedzUsuńPrzepraszam :CCC
Co do rozdziału jak zwykle genialny ;*
Co tu więcej mówić? :D
Weny kochana!
Buziole - Majka <333
Uważam, że bardzo fajnie piszesz i bardzo podoba mi się twoje opowiadanie :) Czekam na więcej i mam nadzieję, że niedługo zjawi się Federico.
OdpowiedzUsuńkiedy nowy rozdział? ^.^
OdpowiedzUsuńNie myśl sobie, że nie czytałam! Bo czytałam i to kilka razy! <333 Ale z telefonu ciężko mi jest komentować, a na kompa ostatnio rzadko wchodzę! :/
OdpowiedzUsuńALE CZYTAŁAM! XD I BARDZO MI SIĘ PODOBAŁ TEN ROZDZIAŁ! ♥
Serio ten David mnie przeraża o.O Taki tajemniczy... Lu uważaj na niego! Ja bym mu nie ufała, nie wiadomo co wykombinuje -.-
Kiedy będzie Fede? A w ogóle to może on zbije tego Davida i obroni Ludmi i się pobiorą i będą żyć długo i szczęśliwie? :''''''''''D Taka tam moja teoria xD
Genialny rozdział i gratulacje talentu :**
Tfoja askowa
~AniaPasquarelli♥
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń