wtorek, 3 lutego 2015

Rozdział 8 - On jest tylko moim przyjacielem, zdejmij maskę morderco, w którym się zakochałam.

Ludmiła:

Całą noc nie spałam, a kiedy na chwilę mi się przysnęło to po 15 minutach się budziłam..dręczyły mnie różne myśli. Dlaczego David zabrał Natalii telefon? Żeby on tylko wiedział jak mnie tym zranił..Była 5:20..za niedługo muszę się szykować do szkoły..ee tam, mam jeszcze czas. Na podwórku Natalii był już ich samochód..przyjechali. Ona musi się dowiedzieć o tym całym zdarzeniu. David ma ją przeprosić i nie ma innej opcji. Nie ma. Leżałam tak jeszcze na łóżku i trzymałam w swoich dłoniach swój pamiętnik. Czasem przeczytałam kilka notatek z niego. David bezczelnie przeczytał niektóre notatki, ale ja i tak bardzo chciałabym, aby był teraz przy mnie. Nie umiem, nie potrafię się uśmiechać bez niego. Tak działa chyba miłość z przeszkodami.


Po chwili zadzwonił do mnie telefon. Trochę dziwne bo była dopiero 5:35. Okazało się, że to był nieznany numer, odebrałam:
- Halo? - odezwałam się.
- Halo? Ludmi? Dzwonię z nowego telefonu, bo stary gdzieś się poszedł pierdzielić. Szukałam i szukałam, dzwoniłam na niego, ale nic. Przepraszam, że Ci nic nie powiedziałam i..przepraszam, że tak wcześnie do Ciebie dzwonię, obudziłam Cię?
- Och Natalia, nie, nie obudziłaś mnie, zamartwiałam się, ale okazało się, że nie potrzebnie, ale to sprawiło, że się wkurzyłam.  Tak dużo się zdarzyło w tym czasie, tak dużo..za dużo. Natalia, nie potrzebnie wydawałaś kasę na nowy telefon..
- Co? Nie rozumiem..
- To nie jest rozmowa na telefon, musimy pogadać w cztery oczy..idziemy dzisiaj razem do szkoły?
- Oczywiście, a David z nami idzie? - zapytała.
- Nie. - zaprotestowałam stanowczo.
- Dlaczego? Pokłóciliście się?
- A ty co? Stęskniłaś się za nim? Już Ci powiedziałam, że to nie rozmowa na telefon. Do zobaczenia.
- No ok.. do zobaczenia.
Pożegnałyśmy się i rozłączyłam się. Postanowiłam, że powoli zacznę się szykować, ale tak się ociągałam, że już minęła godzina.
I znowu ktoś do mnie zadzwonił..
- Halo? - zaczęłam zmęczona.
- Ludmi..idziemy razem? - usłyszałam głos Davida.
- Nie, ja idę z Natalią.
- A mógłbym..
- Nie nie mógłbyś! - krzyknęłam przerywając mu. - A ty wiesz, że masz ją przeprosić?
- Przeproszę w szkole..i oddam jej telefon.
- Boże..David dlaczego ty to zrobiłeś?
- Przepraszam Cię Ludmiła! Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? - zapytał.
- Nic.. - odpowiedziałam cicho.
- Jak to nic?
- No po prostu nic..Natalie przeproś tylko..
- Przeproszę.
- No to do zobaczenia w szkole. - powiedziałam i rozłączyłam się nie pozwalając mu odpowiedzieć.
Siedziałam jeszcze tak chwilę i głęboko oddychałam, aby wszystkie smutki odeszły ode mnie. Ciszę zabił dzwonek do drzwi. To była Natalia. Wzięłam plecak i poszłyśmy razem do szkoły. Opowiadałam jej co się działo przez ten czas gdy jej nie było. Z każdym słowem otwierała buzię ze zdziwienia i jednocześnie wkurzała się na Davida, a ja musiałam ją uspokajać. Nie powiedziałam jej tylko o tym, że David jej zabrał telefon, to on ma jej to powiedzieć, nie ja. Doszłyśmy już do morderczego budynku, przy wejściu stał David i trzymał coś w ręce. Chcąc nie chcąc musiałyśmy się z nim spotkać.
- Dziewczyny.. - zaczął niepewnie.
- Co? - zapytała Natalia.
- Emm..bo wiesz Nati..David ma Ci coś do powiedzenia. - powiedziałam groźnie na niego spoglądając.
- Tak.. Natalia.. przepraszam Cię. Zabrałem Ci telefon.
- Co zrobiłeś?! - krzyknęła.
- No zabrałem! Nie mogłem znieść tego jak Ludmiła ciągle Cię wychwala, chciałem spędzać czas z nią i rozmawiać o nas, a nie o Tobie!
- Dawaj ten mój telefon.
- Proszę. - powiedział i oddał jej telefon.
- Wydałam 6 stów na nowy gadżet, bo Tobie się zachciało mieć Ludmiłę tylko dla siebie? Fajnie, że jesteście razem. Ona jest Twoją dziewczyną, ale ja jestem jej przyjaciółką i tak się składa, że pomiędzy przyjaźnią, a miłością się nie wybiera, czaisz?
- Wiem, przepraszam. Ale wyobraź sobie, że idziesz na randkę z ukochanym, a on nawija tylko o swoim najlepszym kumplu. Jak się czujesz?
Natalia nie odpowiedziała tylko go wyminęła i poszła do szatni zostawiając nas samych.
- David.. - zaczęłam. - Nigdy więcej nie mój jej o jej ukochanym, rozumiesz?
- Co? Ale.. co znowu zrobiłem?
- Nic! - krzyknęłam i pobiegłam za Natalią, a David za mną.
- Boże Święty, Ludmiła, proszę zaczekaj! Wytłumacz mi!
- Nie będę Ci niczego tłumaczyć! - krzyknęłam zatrzymując się. - Do lekcji zostało niewiele czasu,
 a ja muszę się jeszcze przebrać.
- Ludmiła..zależy mi na Tobie.
- Nie sądzę. - powiedziałam i poszłam do swojej szafki.
Szybko się przebrałam i poszłam z Natalią pod salę. Zaczepił nas Diego:
- Hej dziewczyny! Co tam? - przywitał się.
- Nic.. - odpowiedziałyśmy.
- Na pewno? Coś się stało?
- Nie..
- Aha..
- Oprócz tego, że Nati musiała wydawać 6 stów bez powodu i mój pamiętnik został bezczelnie przez kogoś przeczytany, to wszystko jest w jak najlepszym porządku! - krzyknęłam.
Diego nic nie powiedział tylko mnie przytulił i pocałował w głowę.
- Wiesz, że na mnie zawsze możesz liczyć kwiatuszku? - zapytał po chwili.
- Wiem Diego.. - odpowiedziałam cicho.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Odbywał się Niemiecki..jeden z najgorszych przedmiotów na świecie. Pani wybierała do odpowiedzi na ostatniej lekcji. Zawsze losowała ołówkiem z zamkniętymi oczami. Jednym z wylosowanych był David i akurat jako był jako
pierwszy.
- David, do odpowiedzi! - zawołała nauczycielka.
- Co? Czemu ja?
- Bo Cię wylosowałam.
- A nie mogła pani wylosować kogoś innego? - zapytał zrozpaczony.
- Nie dyskutuj, raz dwa!
David nie chętnie wstał z miejsca i podszedł do biurka. W pewnym momencie usłyszeliśmy głos Jorge:
- Proszę pani? Wie pani co to jest? - zapytał pokazując pani zielony długopis.
- Jorge, nie zadawaj mi głupich pytań, bo Ci wpisze uwagę.
- No, ale niech pani odpowie. - powiedział.
- Długopis. - odpowiedziała pani.
- Nie, hehe. To jest grzechotka. - powiedział i zaczął trząść długopisem.
Nie wywołał jakiegoś wielce szumu więc szybko ucichł.
- Prze pani, ja nie umiem. - powiedział David po chwili.
- Jak to nie umiesz? To co robiłeś przez weekend?
- Weekendowałem. - odpowiedział.
- David? Dobrze wiedziałeś, że będziesz dziś pytany.
- Nie wiedziałem.
- Przecież losowałam na ostatniej lekcji 3 osoby i ty byłeś wśród nich.
- Ale ja nie słyszałem.
- To trzeba było słuchać.
- No ale..
- Odpowiadasz czy 1 mam wpisać? - przerwała mu.
- Nawet jak wybiorę to pierwsze to dostanę 1, więc bez różnicy.
- Ech.. siadaj.
David usiadł na swoim miejscu, a pani wzięła kolejną osobę, tym razem to był Viktor.
- Nie umiem. - powiedział na samym początku.
- Jak to nie umiesz?! Do biurka, raz!
Viktor wstał i podszedł do biurka obojętnie.
- Co ty sobie wyobrażasz, co?!
- Nic.. - odpowiedział z uśmiechem na twarzy.
- Chcesz nie zdać do następnej klasy?
- Nie..
- No to czemu się nie uczysz?
- Bo mi się nie chce. - zaśmiał się.
- Viktor.. jak ty to sobie wyobrażasz, powiedz mi.
- To jest nie do wyobrażenia proszę pani. - zaśmiał się jeszcze głośniej.
- Ja to wszystko powiem Waszej pani wychowawczyni. - zagroziła. - A ty siadaj. - dodała do ucznia, a ten usiadł.
Połowa lekcji przebiegła normalnie, aż do chwili gdy Jorge zadał ,,dziwne'' pytanie naszej pani, która właśnie pisała nam na tablicy jakieś głupie formy..
- Proszę pani? - zaczął.
- Co chcesz?
- Mam do pani pewne pytanie..
- Pewnie znowu jakieś głupie? - powiedziała odwracając się w stronę klasy.
- Nie. Co to jest? - zapytał pokazując pani zielone pisadło.
- No chyba sobie żartujesz.
- Nie no, niech pani powie. - prosił.
- Ech.. długopis.
- Nie, bo grzechotka. - powiedział i potrząsł długopisem.
- Jorge..ty za wszelką cenę chcesz zwrócić na siebie uwagę, ale czy nie widzisz, że jakoś nic Ci to nie daje?
Jorge nie odpowiedział. Popatrzył się na panią psychiczną miną i kontynuował przepisywanie z tablicy, tak jak inni. Do końca lekcji nie działo się już nic nadzwyczajnego. Reszta godzin przeszła dla mnie dość spokojnie. Spędzałam dużo czasu z Natalią i Diego. Wiedziałam, że David nie jest z tego zadowolony, ale..dobrze mu było tak. Nie zwracałam na niego żadnej uwagi. Może dzięki
temu zrozumie, że nie warto postępować w taki sposób.  Właśnie schodziliśmy do szatni, żeby się przebrać, miałam już dość tego dnia, a jeszcze 4 następne przede mną i weekend.
- Ludmi? Odprowadzić Cię do domu? - zapytał mnie Diego.
- Co? Nie, nie musisz. Idę z Nati. - odpowiedziałam.
- Ale chcę. - powiedział przybliżając się do mnie.
- Diego..chyba już przerabialiśmy ten temat. - szepnęłam.
- Przepraszam. - powiedział i odsunął się ode mnie.
- Nie przepraszaj. - powiedziałam zamykając swoją szafkę.
Po chwili przyszła do nas Natalia.
- Idziemy? - zapytała.
- Tak, ale idzie z nami jeszcze Diego. - powiedziałam.
Diego się uśmiechnął. Całą tą sytuacje widział wkurzony David, a ja jakby tego było jeszcze mało, pocałowałam Diega w policzek. Trochę głupio, bo to wygląda, jakbym chciała go wykorzystać przeciwko Davidowi. Może tak jest? Sama nie wiem.. Szliśmy tą samą drogą co zawsze, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. To takie dziwne. Jeszcze nie dawno wszystko było inaczej.
Nie było Davida, byli rodzice. Nienawidziliśmy się z Diego, a teraz bardzo lubimy. Ten jeden jedyny dzień zmienił moje życie. Na lepsze czy na gorsze? Nie wiem. Nie wiem jeszcze jakie będą tego wszystkiego skutki. Boję się.
- Ludmiła, czemu nic nie mówisz? - zapytała Natalia wybudzając mnie z tymczasowego zamyślenia.
- Co? A nie nic.. Troszeczkę się zamyśliłam.
- Ludmi, nie myśl o nim. To Cię jeszcze bardziej rani. - powiedział Diego.
Westchnęłam, nie wiedziałam co powiedzieć. Miałam podziękować, że mnie wspierają? Czy może sprzeczać się z nimi, że wcale o nim nie myślę..bo nie myślę.
- Diego, nie musiałeś mi o nim przypominać. - warknęłam.
- Przepraszam Lu. O czym w takim razie myślisz?
- O niczym takim..sama nie wiem.
- Rozumiem Cię. - powiedział obejmując mnie.
- Ale ty nadal z nim jesteś? - zapytała.
- No niby tak.. ale mnie bardzo zranił.
- Nie sądzę, żeby były związki bez kłótni. - powiedział.
- Ale to co zrobił to już przekracza wszelkie granice! Przeczytał mój pamiętnik, zabrał Natalii telefon..no co to ma być?! - krzyknęłam.
- Spokojnie Lu. Przecież na nas zawsze możesz liczyć. - powiedział obejmując mnie.
- Dziękuję Wam. - szepnęłam.
Szliśmy dalej w spokoju. Po chwili doszliśmy do mojego domu. Natalia poszła do siebie, a ja stałam przed swoim domem razem z Diego.
- Lu..muszę Ci coś powiedzieć. - odezwał się.
- Co? - zapytałam.
- Ty wiesz, że Cię kocham.
- Wiem, ale szczerze to myślałam, że już Ci przeszło.
- Prawdziwa miłość nie przechodzi, a już na pewno nie na zawołanie.
- Diego.. - zaczęłam.
- Kocham Cię Ludmiło i już zawsze będę. Nic tego nie zmieni, po prostu nic. - powiedział i pocałował mnie w policzek.
Nagle, tak po prostu podszedł do nas David.
- Stary, odsuń się od niej, radzę Ci. - warknął David.
- O co Ci chodzi? - zapytał.
- Odpieprz się od mojej dziewczyny, bo inaczej pożałujesz.
- David! - krzyknęłam. - Zostaw go w spokoju. On nic złego nie robi. - dodałam.
- Nie?! A co to było przed chwilą? Ten głupi pocałunek?!
- David, przecież to nic nie znaczy! - krzyknęłam.
- Słuchaj David, ona jest Twoją dziewczyną, fakt, ale nie zabronisz mi z nią przebywać, ja i ona..my jesteśmy tylko przyjaciółmi. - powiedział.
- Ta jasne..a ten pocałunek to tak po przyjacielsku? Później naprawdę za moimi plecami będziecie się całować tak ,, po przyjacielsku '', a na końcu będziecie się pieprzyć tak ,, po przyjacielsku ''! - krzyknął.
Strzeliłam Davidowi z liścia i pobiegłam z płaczem do domu.

David:

- No i coś zrobił?! - krzyknął Diego.
- Jebnij się w głowę. - warknąłem i pobiegłem do Lu.
Wszedłem do jej domu. Słyszałem jej płacz. Dochodził z łazienki. To było najgorsze co mogło być. Podbiegłem szybko i chciałem wejść, ale drzwi były zamknięte, więc zacząłem w nie walić.
- Ludmiła, otwórz mi, proszę! - krzyczałem.
Słychać było jej głośny płacz, nie mówiła nic. Bałem się, że to zrobi..że weźmie w swoją biedną małą łapkę ostrą żyletkę i przejedzie po swoim delikatnym nadgarstku.
- Ludmiła, albo otworzysz sama, albo rozwalę drzwi. - powiedziałem.
Po chwili otworzyła. Nareszcie. Wszedłem. Siedziała oparta o wannę. Zapłakaną twarz miała ukrytą w dłoniach i płakała. Usiadłem obok niej i ją objąłem.
- Zostaw mnie. - wykrztusiła, ale jej nie posłuchałem.
- Ludmiła..
- Boję się Ciebie. - przerwała mi.
Zabolały mnie te słowa jak nic. Poczułem ukucie w sercu. Moja dziewczyna, której nigdy bym nic nie zrobił się mnie boi.
- Co?
- Boję się..
- Nie możesz.. nie możesz się mnie bać. Ja Ci nigdy nic nie zrobię. Nigdy nic. Ludmiła..przepraszam, że przeczytałem kilka notatek z Twojego pamiętnika..przepraszam. Przepraszam, że zabrałem Natalii telefon, zjadała mnie zazdrość. I przepraszam za tą akcje teraz. Nie myśl sobie, że mam o Tobie złe zdanie, nie mam. Bardzo Cię kocham i to się nigdy nie zmieni. Jesteś moją perełką.
- Ja Ciebie też kocham, ale boję się, że mnie zranisz. Nie chcę już cierpieć. - wykrztusiła przytulając się do mnie.
- Choć, wstań. Odrobimy razem lekcje, spędzimy razem cudowną noc, a jutro pójdziemy razem z Natalią do szkoły, co ty na to?
- Ale ty nie masz ubrań na jutro.
- Na wszystko się przygotowałem. - powiedziałem pokazując jej w plecaku swoje ciuchy na następny dzień.
Ludmiła się cicho zaśmiała i wstała razem ze mną. Poszliśmy do jej pokoju i usiedliśmy na łóżku. Wytarłem jej twarz z łez. Chwilę siedzieliśmy przytuleni do siebie, a później zabraliśmy się do lekcji. Najpierw matematyka, a przy anatomii człowieka, było dużo śmiechu. Kocham patrzeć i słuchać jak się śmieje. Ma piękny śmiech. Co jakiś czas ją łaskotałem, robiłem wszystko, żeby się śmiała.
- David? - odezwała się po chwili.
- Tak kwiatuszku?
- Nie rań mnie więcej.
- Obiecuję Ci, że nigdy tego nie zrobię. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek.
Przytuliła się do mnie. Czułem jak bije jej serduszko. Delikatne i trochę skrzywdzone serduszko. Czułem się za nią odpowiedzialny. Czułem, że to ode mnie zależy czy będzie szczęśliwa czy nie. Zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa, żeby była najszczęśliwszą  dziewczyną na świecie.
Lekcje były już skończone i było bardzo późno, ale nie chciało nam się spać. Leżeliśmy wtuleni w siebie i Ludmiła nuciła  różne piosenki. Jej głos był niczym głos tysiącu aniołów, które uciekły od diabła. Słychać było w jej głosie smutek, a jednocześnie radość. Strach, a jednocześnie odwagę. Pewną siebie wygadaną dziewczynę, a zamkniętą w sobie delikatną dziewczynkę, która
potrzebuje pomocy. Wszystko to razem się mieszało. Nie dało się określić jaka w końcu jest naprawdę. Chcę ją odkryć i poznać głębiej. Chcę wiedzieć o niej wszystko.
- Ludmiła..możesz mi coś obiecać? - zapytałem.
- Tak. - odpowiedziała cicho.
- Obiecujesz mi, że już nigdy nie będziesz się ciąć?
- Obiecuję. - powiedziała kładąc swoją łapkę na moim policzku.
- Bez względu na wszystko?
- Bez względu na wszystko.
- I już zawsze będziemy razem?
- Zawsze.
- Bez względu na wszystko.
- Kocham Cię - szepnąłem do jej ucha.
- A ja Ciebie. - odpowiedziała szeptem.
Leżeliśmy spokojnie. Ona trzymała mnie za jedną rękę, a ja drugą ręką ją obejmowałem i bawiłem się jej blond włosami. W końcu usnęliśmy przytuleni w siebie. Nasze serca biły dla siebie.

-----------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału :'( A jak już jest to taki krótki ._.
Zawsze jak nie szkoła to co innego, a teraz gdy mam czas do pisania, bo mam ferie to znowu jestem chora :<
No, ale i tak mam nadzieję, że Wam się podoba, a na temat rozdziału proszę się wypowiadać w komach xd

Ostatnio też mi się taka historia przytrafiła... powiem Wam! ^^
A więc..wczoraj wchodzę sobie do łazienki, było już bardzo późno. Wchodzę i patrzę..ŻYLETKA! o.O Myślę se ,, to jest ten sławny sprzęcik, którym sobie robią krzywdę co niektórzy? ''. Biorą ją do rąk i przykładam do nadgarstka. Już kiedyś delikatnie przyłożyłam takie cudo do swej ręki i nic nie bolało, ale tym razem pozwoliłam sobie zrobić wycieczkę. I zrobiłam. Przejechałam trochę i powiem Wam, że teraz na to patrząc to ma to 0,5 cm. xd Ech.. miało to pół cm, a mnie to kurde bolało pół godziny! Jak przejechałam to aż powiedziałam do siebie ,, Kurde! Ty..to boli! '' i odłożyłam żyletkę. Poszłam do pokoju i mnie to trochę bolało co jakiś czas przez te pół godziny. Dzisiaj rano był mały lecz ciut widoczny ślad. TO ZAŁAMKA. Czy to mi kiedyś zejdzie? 0.0 Oby tak xd I no milimetr od żyły -.- Olczia głupia, musiała spróbować hardkora xd I ja teraz nie kumam tych dziewczyn jeszcze bardziej niż wcześniej :x Czy takie dziewczyny nie czują bólu czy co? xd Czy może ja mam takie wrażliwe ciałko xd Teraz gips mam na sobie :< Nie no żartuję XD Plasterek :> Koleżanka mi mówiła, że jak się człowiek załamuje to coś z adrenaliną i nic nie czuć, no ale to nie dla mnie x.x Jak ja se wyobrażę, że gorszymi rzeczami się tną, to mnie po prostu nie wiem xd A ja na widok krwi dostaje jakiegoś wariactwa, więc to nie dla mnie xd KONIEC. :3

To była moja historia wczorajsza xD Nie róbcie tego, bo to kurde jednak trochę boli, nie? X-(
2/10? Nie, sorry.. 1/10 - nie polecam. :D

No to do.. PRZECZYTANIA ♥

7 komentarzy:

  1. Doczekałam się rozdziału! ;3
    David taki zły :O Matko co mu odwala? Czasami sama się go boję xd
    Tak bardzo zranił Lu ;-;
    Chciała, żeby było mu źle więc ''wykorzystała'' Diego... Hohoho Lu też złaaaaa xd
    Natka to dobra przyjaciółka. Natki zazwyczaj są fajne (chociaż nie... Ja nie jestem xd)
    Ale wkurzyłam się przy tej akcji z Diego i Davidem -,- Seriously -,-'
    No sorry to tylko przyjaciel! WEŹ SIĘ OGARNIJ CZŁOWIEKU!
    Chociaż w sumie... Może kiedyś będą parą? Albo nie. Jednak nie.
    DAWAJ MI TU FEDERICO A NIE! <33333
    Cały rozdział genialny! <3333
    A tak w ogóle zazdroszczę ferii! A tego, że jesteś chora to już nie xd Współczuję :/
    Historia z żyletką mnie rozwaliła xd
    A co do ludzi, którzy się tną... Dla nich właśnie ten ból jest ukojeniem. Czują go, ale pomaga im zapomnieć... Przynajmniej tak myślę.
    No to nic. Koniec mojego debilnego komentarza xd Szczerze przepraszam za to na górze xd
    Czekam na kolejny cudny rozdzialik!
    Miłych feriiiiii! ;*
    Buziole - Maja<3

    PS: Wpadnij jak nie będziesz miała co robić xd
    http://one-more-chance-fedemila-marcesca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaraz lece przeczytać wszystko od początku. Ciesze się że trafiłam na ten blog.

    Ja tez postanowiłam wrócić do tego co zaczęłam jakiś czas temu.
    Zapraszam do mnie: http://fedemila-moja-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. David taki zły? Biedna Lu :/

    Zostałaś nominowane do LBA na moim blogu:
    http://naxi-te-amo.blogspot.com/2015/02/capitulo-8-lba.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, jakie cudo *o*
    Nie lubię, nie lubiłam i nigdy nie polubię (co najwyżej znienawidzę :") ) Davida.
    Szkoda mi bardzo Lusi, dobrze że ma taką świetną przyjaciółkę jak Nati i przyjaciela Digito.
    Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam siły...
    A co tego co napisałaś pod rozdziałem... Nie boli. A jak boli to i tak mniej niż to, co zjada od środka...
    Buziaki i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przez aska do bloga, czyli tak sovie sprawdzam ask i jakimś cudem trafiłam ba twój askowy profil potem trafiłam na twój blog i przeczytałam sobie wszystkie rozdziały no i teraz skomentuje ten :)

    Jak dla mnie to David nie jest straszny jeszt raczej szalenie zakochany więc "kradnie" telefony przyjaciólką Lu i czyta jej pamiętnik, to całkiem "normalne" gdy się kogoś kocha xd, ale za to bardziej mnie Nati przeraziła ta jej "miła" wymiana zdań z Fede....
    Oj Lu nie ładnie sprawiać by ktoś czuł się zazdrosny, a do tego wykorzysttwać osobę, która jest w tobie bez wzjemności zakochana...
    Ta sprawa z Davidem i Diego, David dostał z liścia przez miłość i przez Diego, a przynajmniej ja tak to widzę że przez Diego Fede dostał z liśca od Lu, właśnie czyli Diego jest zły, a nie David xd
    Wszędzie tylko w tym komie odmienianie słowa David, tak trochę za dużo tych powtórzeń....

    Co do histori z żyletką to ja miałam raz podobnie tylko jeszzcze przedtem zacięłam się przez przypadek i pomyślałam pitem ,,Jeśli tamto aż tak nie bolało to to pewnie tez nie będzie" Nie rozumiałam wtedy ludzi tnących się i chciałam zaobaczyć jak to jest. Okazało się że przecięcie ndgarstka boli barsziej niż przrcięcie opuszka palca żyletką :/
    A teraz jest zuepłnie inaczej posłuchaj bo wiem co mówię, (trochę to wrednie zabrzmiało xd) Cięcie się żyletką nie jest takie złe patrz, że niektórzy sobie nożyczki wbijają w skórę....
    W porównaniu z tym nawet "wygrawerowanie " sobie czegoś cyrklem na nadgarstu to nic, ale jak ktoś jest zdesperowany to wtedy się o tym tak nie mysli i działa pod wpływem emocji.... Wszystko toczy się samo...
    Ja kiedyś nie rozumiałam cięcia się, a jeszcze do nie dawna należałam do takich osób jakoś udało mi się wszystko poukładać.
    Co do zniknięcia śladu powinien zniknąć po upływie min.półtorej-miesiąca.
    Czekam na nexta
    Hayden

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam, ze wcześniej nie skomentowałam.
    Pełno nauki, znajomi, rodzina. Na nic nie mam czasu.
    Ohh, ten David. W co on się jeszcze wpakuje? :D
    Strasznie podoba mi się twoja historia. Czekam na next.
    Pozdrawiam, do zobaczenia;*

    OdpowiedzUsuń