niedziela, 12 czerwca 2016

Razem Sam Na Sam - Magia Łączy Miłość, Rozdział 2

Ludmiła:
Obudziłam się dosyć wcześnie, ale mimo tego nie byłam wyspana. Można by powiedzieć, że do łazienki się czołgałam. Ja tak strasznie nienawidzę porannych poranków. Ledwo co zrobiłam wszystkie te głupie poranne czynności. Gdy szykowałam sobie śniadanie, usłyszałam huk dochodzący z pokoju Natalii. Szybko ruszyłam w tamtą stronę.


- Co ty robisz? - spytałam kiedy zauważyłam Nati leżącą na podłodze z kołdrą.
- Ja nie chcę. - wymamrotała.
- Czego znowu nie chcesz?
- Iść..ja chcę spać.
- Ruszaj dupę leniwcu, nie będę na Ciebie czekać. - powiedziałam i poszłam z powrotem do kuchni.
Kiedy jadłam swoją kanapkę z serem, szynką i pomidorem, mogłam usłyszeć co chwilę, jak Natalia próbuje wziąć prysznic, umyć zęby..zawsze albo jej coś wypadnie z rąk albo o coś uderzy. Po chwili wyszła i gdy była już w kuchni zaczęła czegoś szukać po omacku po stole.
- Co znowu? - spytałam.
- Gdzie moje kanapki?
- Se zrób.
- A ty mi nie mogłaś zrobić? - spytała robiąc sobie kanapkę z samą szynką.
- Trzeba było mi o tym wcześniej powiedzieć.
- I co wtedy? Zrobiłabyś mi je?
- No..jakbyś mi dała dwie dyszki.
- Spadaj, jesteś okrutna.
- Trzeba se radzić w życiu. Nic nie jest za darmo.
- Już widzę jak mnie demon zabija, a ty zamiast mi szybko pomóc to czekasz na swoją kasę, bo inaczej mi nie pomożesz.
- To akurat nie jest śmieszne, trzeba na nich uważać.
- Powiedziała laska będąca już na jednej randce z kolesiem, którego w życiu na oczy nie wiedziała.
- Może zapomniałaś jak sama kiedyś...
- Dobra, okey. To co było kiedyś niech tam pozostanie. Zapomnijmy o tym. - przerwała mi.
- Lepiej już chodźmy jeżeli nie chcemy się spóźnić.
- Racja, już.
Natalia dojadła szybko swoją kanapkę i razem poszłyśmy do Studia. Właśnie szłyśmy przez park, kiedy podbiegła do nas Martina.
- Siema laski! - krzyknęła radośnie.
- O hej Martina, mam nadzieję, że się nie gniewasz za wczoraj. - powiedziałam od razu.
- Jasne, że nie. Mam nadzieję, że miło spędziłaś czas. - powiedziała i potrzepotała do mnie swoimi brwiami.
- Co ty, chcesz wywołać tornado? - spytałam.
- Moja kochana Ludmiłka była wczoraj z jakimś gościem z taką stojącą..
- Już mu stał? Ło kobieto, ty się widzę nie bawisz, ty działasz od razu jak Agentka Carter.
- Co? Ale ja nie...
- Grzywka mu stała, ogarnij się. - powiedziała Nati.
- Nie wiem kto to mógłby być. Wielu facetów u nas ma stojącą grzywkę. To jest naprawdę aż takie modne?
- Czym zaczynamy? - spytałam, żeby zmienić temat.
- Lekcja tańca.
- Tańca? Od razu po przebudzeniu lekcja tańca? Oszaleli? Chcą nas zabić?! - obraziła się Nati.
- Ee tam. Dziś będzie lekko, ale za dwa dni Greogorio da nam nieźle w kość.
- Ostry jest? - spytałam.
- Papryczka chili przy nim to pikuś! - zaśmiała się Violetta.
Po dłuższym momencie chodzenia i gadania dotarłyśmy do Studia. Od razu jak weszłam do budynku poczułam na sobie czyjś wzrok, ale tym razem mogłam się tylko domyślić kto to jest, ale i tak to zignorowałam. Poszłyśmy do sali tańca, wszyscy już tam byli i gadali. Usiadłyśmy na podłodze w wolnym miejscu. Po 10 minutach wszedł do sali wysoki mężczyzna. Szczerze? Wyglądał głupio i zabawnie.
- Witam drogą młodzież. Mam nadzieję, że wypoczęliście przez wakacje, bo teraz nie będziecie mieć ani minuty wytchnienia.
Wszyscy wyglądali jakby byli przyzwyczajeni do jego gadaniny i byli znudzeni. Mnie mimo wszystko interesowało to co ten typ ma do powiedzenia.
- Tradycyjnie pierwszego dnia, jak co roku, przeczytam Wam zasady zachowania się w tej sali. - mruknął cicho i zaczął czytać drobny druczek rozmieszczony na trzech stronach. ,,Interesowało mnie to co ten typ ma do powiedzenia''..dopóki nie zaczął gadać. Całe dwie godziny stracone na jakieś głupie zasady. Całe dwie lekcje przeminęły bez celu. Nagle gościu skończył czytać i podniósł na nas wzrok.
- Możecie już wyjść, lekcje skończone. Za dwa dni nie będzie tak wesoło. - powiedział i wyszedł.
Wszyscy wyszli z sali. Violetta i Natalia poszły do łazienki, a ja podeszłam do tablicy żeby zobaczyć jakie mamy teraz lekcje. Teraz miały być dwie lekcje śpiewu. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Wystraszyłam się i od razu odwróciłam.
- Witaj Ludmiło.
- Ach to ty..cześć Fede...rico? Tak? Dobrze pamiętam?
- Widzę, że masz znakomitą pamięć do imion. - powiedział i oboje się zaśmialiśmy. - Jak się czujesz?
- A jak się mam czuć?
- Nie wiem..pierwsza lekcja z Gregorio..nie czujesz powiewu grozy?
- Może trochę. - zażartowałam.
- Spokojnie, ze mną nie zginiesz. Jak się spało?
- Emm..dobrze, a Tobie? - szczerze? Najchętniej bym się go spytała czy książkę pisze, ale już nie chciałam być taka niegrzeczna.
- Znakomicie. - powiedział i poruszył brwiami.
Zmrużyłam oczy na jego gest i już chciałam go wyminąć, kiedy znowu złapał mnie za nadgarstek.
- Możesz mnie w końcu przestać łapać mój nadgarstek?
- Podoba mi się on. To naprawdę ładny nadgarstek. - powiedział patrząc się na moją dłoń.
- I co się tak gapisz jakbyś chciał wyczytać moją przyszłość?
- A chcesz? Zawsze chciałem być wróżbitą. - zaśmiał się.
- Przestań, bo oberwiesz zaraz, mówię poważnie. - powiedziałam i wyrwałam swój nadgarstek.
- Nie denerwuj się jak Księżniczko.
- Sama się nie denerwuje, ktoś mi w tym pomaga i zgadnij kto. - powiedziałam sarkastycznie.
Nagle podeszły do nas dziewczyny. Widać, że Natalia patrzyła się na Federico krzywym wzrokiem.
- O Fede, cześć. - powiedziała Violetta.
- Siema. - odpowiedział obojętnie.
Wyglądał na niezadowolonego przez nie.
- To jest Natalia, moja siostra. - powiedziałam wskazując dłonią na Natalię.
- Siostra? Czyżbyś była tak samo czarująca jak Ludmiła? - spytał, a nam się szeroko otworzyły oczy z przerażenia.
- C-co? Powiedziałem coś nie tak? - spytał i wyglądał na zdezorientowanego.
- Nie! Nie, hehe, wszystko ok. Milutko mi Cię poznać, idziemy już na lekcje? - spytała Nati.
- O to z nim byłaś na spacerze wczoraj? - spytała nagle Violetta.
- Ja nie byłam na żadnym spacerze.
- Tak to ze mną spędziła tak miło czas. - wtrącił Federico i wyglądał jakby zalewał się dumą.
- Czy możemy już iść na lekcje? - powtórzyła Natalia krzyżując ręce na piersiach.
- Poczekaj! I jak było? - dopytywała Viola.
- Przestań już..
- Było oczywiście znakomicie i właściwie to chciałem jeszcze raz zaproponować wspólne wyjście po lekcjach do baru obok szkoły, to jak? - powiedział i spojrzał się na mnie.
- Żartujesz sobie teraz..
- No właśnie..- dopowiedziała Natalia.
- Ja stawiam. - zaśmiał się.
Nagle zadzwonił dzwonek i Natalia pociągnęła za sobą Violettę do sali, a my zostaliśmy razem sam na sam.
- To jak? - spytał.
- Muszę iść na lekcje. - powiedziałam i szybko go wyminęłam po czym poszłam do sali. Na szczęścia nauczyciela jeszcze nie było. Przez cały czas myślałam o tym co się przed chwilą stało. Szok. To było dziwne, spontaniczne..głupie. Nagle Violetta wybudziła mnie ze snu i zorientowałam się, że w klasie jest jakaś starsza kobieta o promiennym uśmiechu. Przywitała się z nami miło i zaczęła czytać zasady. Dzisiaj wszyscy będą czytać te zasady? Już lepiej bym się bawiła na matematyce. Adrenalinka by była i lekki stresik przed tym, żeby pani mnie nie wzięła do tablicy. Myślami byłam przy tym jak bardzo jest tu nudno, przy mojej ulubionej piosence oraz przy Federico..znaczy..przy jego propozycji. Nie mogę tak..nie mogę się tak zachowywać. Razem z Natalią ustaliłyśmy już zasady..które ponoć są by je łamać..nie, nie, nie..zasady są po to, aby je przestrzegać i tego muszę się trzymać. Po wszystkich nudnych lekcjach podeszłam do swojej szafki i zaczęłam w niej grzebać. Dziewczyny powiedziały, że poczekają na mnie przed Studiem. Znów poczułam ten wzrok. Za każdym razem przechodzą mnie coraz większe dreszcze. Odwracam się i widzę na przeciwko siebie po drugiej stronie korytarza uśmiechniętego Federico, który nagle zaczął się do mnie zbliżać.
- Czekałem na Ciebie..idziemy? - spytał.
- Jak to na mnie czekałeś? Nie wyraziłam zgody.
- Ale ja Cię nie pytałem o zgodę. - powiedział podchodząc do mnie jeszcze bliżej.
Nie wiem czemu, ale poczułam z jego strony jakąś niebezpieczną energię. Chciałam się cofnąć, ale trafiłam na szafki i przez to mogłam zauważył drapieżny uśmiech pod nosem Fede.
- Nie mam ochoty. - szepnęłam.
- Masz ochotę. Cały czas czekałaś na ten moment, a teraz jesteś szczęśliwa, że możesz ze mną iść. - powiedział niskim głosem patrząc mi głęboko w oczy, a ja nagle poczułam jakąś potrzebę pójścia z nim, jakąś powinność..poczułam, że muszę, że to mój obowiązek. Najgorsze jest to, że nie mogłam się oprzeć tej myśli.
- Masz rację. - szepnęłam nie kontrolując swoich słów.
- Wiem. - powiedział i ujął delikatnie moją dłoń. Przeszły mnie niezwykłe dreszcze. Normalnie bym go od siebie odsunęła, ale nie teraz..teraz nie mogłam, nie potrafiłam..chciałam, ale byłam zablokowana. - Chodź. - dodał i pociągnął mnie za sobą. Wychodząc minęliśmy Natalie i Violettę bez słowa i poszliśmy dalej. Chciałam się zatrzymać i im wszystko wyjaśnić, ale nie umiałam. Szliśmy przez jakieś 5 minut, kafejka była dość blisko. Usiedliśmy przy wolnym stoliku, a Federico zamówił koktajle arbuzowe.
- Co tam powiesz ciekawego? - spytał.
- Nie wiem. - odpowiedziałam, bo szczerze nie wiem co miałabym powiedzieć.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję.
- Skąd tak naprawdę jesteś i dlaczego przyjechałaś do Buenos Aires?
- Jestem z Córdoby, ale z Natalią się przeprowadziłyśmy, bo chciałyśmy zmienić swoje życie..zacząć je właściwie na nowo.
- Dlaczego?
- Nie ważne. Może lepiej ty mi powiedz skąd jesteś, ten akcencik coś mi mówi.
- Jestem z Włoch, a tak dokładniej z San Marino, ale już właściwie..w wieku 13 lat się tutaj przeprowadziłem z rodzicami.
Nagle podeszła do nas kelnerka i przyniosła nam koktajle. Od razu wzięłam łyka.
- Smakuje Ci?
- Tak, jest pyszny. Dziękuję.
- Bardzo miło mi się z Tobą spędza czas.
- Mi z Tobą również. - powiedziałam na co Federico się tajemniczo uśmiechnął.
Siedzieliśmy tak, piliśmy koktajle i gadaliśmy bez przerwy. Mimo tak krótkiej znajomości, mieliśmy tyle tematów to obgadania. Ciągle się droczyliśmy i się śmieliśmy. Nawet nie zauważyliśmy jak było ciemno. Liczyły się tylko nasze dwie, skromne osoby, pochłonięte rozmową.




Pod koniec Federico zaproponował mi, że mnie odprowadzi, na co ja się oczywiście zgodziłam. Idąc tak objął mnie ramieniem, a ja mu w tym momencie nie byłam w stanie odmówić. Szliśmy w ciszy przez dobre 20 minut, ale czułam się jakby to były godziny. Po chwili byliśmy już pod moim domem.
- Mam nadzieję, że Ci się podobało.
- Było cudownie. - szepnęłam patrząc w jego oczy, które były oświetlone przez księżyc.
- Bardzo się cieszę. Oby więcej takich spotkać. - powiedział i pocałował mnie w policzek. - Śpij dobrze, do jutra.
- Ty też, pa. - szepnęłam i poszłam do domu.
Oczywiście na kanapie siedziała Natalia i widać było, że była zła.
- Ile tych spotkań jeszcze będzie? - spytała.
- Daj już spokój.
- Nie! Nawet się z nami nie pożegnałaś, co się z Tobą dzieje?!
- Nie krzycz, proszę. Nie krzycz.
- Wcześniej jakoś nie byłaś chętna na to spotkanie.
- Jak to nie? Cieszyłam się.
- Co?! Przecież było widać, że nie chcesz z nim iść, a później jakbyś odfrunęła do innego świata!
- Nie obchodzi mnie to już, idę spać, dobranoc.
- Dobranoc..

Federico:
Widać, że z nią nie będzie łatwo, ale ja sobie ze wszystkim dam radę. Ta mała nic mi nie zrobi, a ja zawsze mam to co chce. Już niedługo zniknie wraz z tą jej dziwną siostrą. Nie ukrywam, że fajnie spędziłem ten dzień w jej towarzystwie. Gdyby nie to, że musiałem na nią patrzeć i jej słuchać to wszystko byłoby idealne, ale cóż..diament jest dopiero do oszlifowania.


------------------------------------
Mam nadzieję, że nowy rozdział się Wam podobał.
Coraz więcej tajemnic i magii..
Przepraszam, że tak długo rozdziału nie było, ale fajnie by było mieć jakieś spoko ocenki pod koniec roku, sami wiecie jak to jest xD
No to do..PRZECZYTANIA! ♥

2 komentarze:

  1. Świetny bardzo mi się podoba :). Hmm co ten Federico knuje xD mam już teorie ale czy się sprawdzą no nie wiem. Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne!! Czekam na kolejny.. ! <3 <3

    OdpowiedzUsuń